Rok temu przechodziłam przez etap kiedy jeździłam w dniu nowości, gdy ludzie przepychali się żeby w ogóle wejść. Szybko się tego oduczyłam. To był czas wielu nieuzasadnionych, niepotrzebnych zakupów.
Na chwilę obecną zastanawiam się 10 razy zanim podejdę z daną rzeczą do kasy. Zawsze zadaję sobie kilka podstawowych pytań:
- Czy jest ci to teraz potrzebne?
- Czy pasuje to do mojego stylu i do reszty mojej garderoby?
- Czy warto za tą cenę kupić daną rzecz?
a najważniejsze to chyba: CZY ZAŁOŻYSZ TO WIĘCEJ NIŻ JEDEN RAZ?
Jeśli chodzicie do lumpeksów na pewno też zadajecie sobie podobne pytania. Chociaż znam historie osób, które kupowały co popadnie. Były po prostu uzależnione.
Szukam przede wszystkim rzeczy praktycznych. Takich, które nie będą leżały na dnie szafy, ale będę w nich chodzić. Patrzę na stan w jakim jest dana rzez, na jej jakość, a także na metki. Sami pewnie wiecie, że bardzo często możemy znaleźć w ciuchlandach perełki. W mojej okolicy nie ma wybitnych lumpeksów, ale nie narzekam. Czasami znajduję naprawdę fajne ubrania. Ostatnimi czasy na promocji -50% upolowałam nowiutką (z metkami) kurtkę dżinsową Cheap Monday.
kurtka dżinsowa - Cheap Monday, lumpeks, 2zł
Na początku od razu ją złapałam i powiedziałam sobie, że już jest moja. Jak przymierzyłam troszeczkę się zawahałam, ale jednak po chwili zastanowienia stwierdziłam, że to jednak tylko 2zł, a kurtka jest w ogóle niezniszczona i bardzo dobra jakościowo. Gdzieś przez chwilę chodził mi po głowie pomysł, żeby zrobić z niej kamizelkę, ale jednak nie będę nic zmieniała.
Oczywiście nie wyszłam tylko z jedną rzeczą :) Kupiłam piękny sweter w morskim kolorze, letnią sukienkę na jedno ramie i biały żakiecik. Za wszystko zapłaciłam 14zł.
Lumpeksy w ciągu kilka ostatnich lat odżyły. Nie są już kojarzone z obciachem, ale z oryginalnością i łapaniem okazji. Czasami można znaleźć kilka fajnych rzeczy i wyjść z pełną torbą, a czasami zdarza się, że wychodzimy z niczym.
Powodzenia w lumpeksowych łowach :)